Do założeń „Zielonego Ładu” również niespecjalnie pasuje to, co dzieje się w niemieckiej energetyce od rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. 28 października niemiecki koncern energetyczny Steag ponownie uruchomi zasilaną węglem kamiennym elektrownie w Bexbach w Zagłębiu Saary. 3 dni później reaktywowany zostanie bliźniaczy zakład w pobliskiej miejscowości Quierschied. Łącznie Staeg ma przywrócić do niemieckiego systemu 4 elektrownie w landzie Saara i w Zagłębiu Ruhry o łącznej mocy 2,5 GW.
W sumie – jak podała agencja Bloomberg – w Niemczech przywróconych do pracy będzie 6,9 GW mocy w elektrowniach na węgiel kamienny i 1,9 GW w blokach energetycznych zasilanych węglem brunatnym. Reaktywacja „węglówek” to część planu niemieckiego rządu mającego na celu ograniczenie zużycia gazu. Tego surowca naszym sąsiadom bardzo ostatnio brakuje.
Farma wiatrowa w niemieckim Erkelenz zostanie zdemontowana, aby zrobić miejsce odkrywce węgla brunatnego. Nasi zachodni sąsiedzi na potęgę otwierają też zamknięte wcześniej elektrownie węglowe, żeby zabezpieczyć dostawy energii na nadchodzącą zimę. Okazuje się, że rzekoma „katastrofa klimatyczna”, którą od lat jesteśmy straszeni, budzi znacznie mniejszą grozę od widma blackoutu.
Jak doniosła telewizja ZDF jedna z ośmiu turbin wiatrowych stojąca na drodze poszerzenia należącej do kopalni odkrywkowej Garzweiler w Nadrenii Północnej-Westfalii już została rozebrana. Pozostałe siedem wiatraków zniknie w przyszłym roku.
Informacja o demontażu farmy wiatrowej w Erkelenz, zbiegła się w czasie z innym kontrowersyjnym wydarzeniem dotyczącym kopalni należącej do energetycznego koncernu RWE. Na początku października Eckhard Heukamp, ostatni mieszkaniec wsi Lützerath musiał wyprowadzić się ze swojego domu po długiej sądowej batalii z RWE. Lützerath jest jedną z miejscowości, które musiały zostać wyburzone, aby umożliwić rozwój odkrywki Garzweiler, a Heukamp to jedna z ponad 40 tys. osób wywłaszczonych z tego powodu od początku istnienia kopalni. Dla niego była to już druga wyprowadzka. W 2015 roku rolnik musiał się wynieść ze swojego domu w pobliskiej miejscowości Borschemich, która również została zrównana z ziemią.
Historia rozwoju kopalni Garzweiler zupełnie nie pasuje do kreowanego on wielu lat wizerunku Niemiec jako prymusa „zielonej” transformacji. Nasi zachodni sąsiedzi chętnie chwalą się liczbą turbin wiatrowych i gigawatami mocy farm fotowoltaicznych, ale niechętnie przyznają, że odpowiadają za połowę wydobycia węgla brunatnego w całej Unii Europejskiej. Niemcy są największym producentem oraz konsumentem tego surowca w UE.
źródło PAP